06.01.2014
Polska Tatra, za której kierownicą zasiada doświadczony Jarosław Kazberuk miała spore kłopoty na trasie pierwszego etapu 36. Edycji Rajdu Dakar. Błąd w ustawieniach silnika sprawił, że kilkadziesiąt razy gasł on na trasie, a nasi reprezentanci za każdym razem walczyli, by ponownie go uruchomić. W rezultacie dotarli do mety dopiero na 58. pozycji.
- Chłopaki byli bardzo zdziwieni, bo silnik akurat zawsze był naszą mocną stronę – mówił Robin Szustkowski, który z powodu kontuzji musiał zostać w Polsce. – Wystarczyło wcisnąć sprzęgło na niskich obrotach, żeby silnik zgasł, a potem trzeba było go reanimować. To była walka o życie. O to, żeby w ogóle pokonać ten etap.
Załoga w składzie Jarosław Kazberuk, Maciej Marton i Filip Skrobanek była mocno podenerwowana całą sytuacją. Tatra jest szybkim samochodem, więc kiedy wyprzedzają ją znacznie ciężarówki, których polsko-czeski zespół zwykle nawet nie ogląda na trasie, to trudno nie dać ponieść się emocjom. – To jest deprymujące. Zwłaszcza, że winę ponosi sprzęt, a nie człowiek – mówili członkowie zespołu.
Na biwaku Tatra trafi w ręce mechaników od silnika, których zadaniem będzie przywrócenie mu życia. Bez usunięcia awarii niemożliwe stanie się pokonanie wydm zaplanowanych na znacznej części poniedziałkowego odcinka specjalnego. – Jeśli naprawa zakończy się sukcesem, Jarek na pewno zacznie odrabiać straty. Po piasku jedzie bardzo równo, nie zakopuje się. Podobnie było z Unimogiem, którym zawsze nadrabialiśmy na wydmach. To auto jest mocniejsze i ma większe możliwości, musi być tylko sprawne… - podkreślał Robin Szustkowski.
Tatra ostatecznie dojechała do mety na 60. Pozycji, tracąc do zwycięzcy 1:07.51. Kilka „oczek” wyżej (51.) pierwszy dzień zmagań zakończyła załoga MANa w składzie Grzegorz Baran, Robert Jachacy i Paweł Grot. Ich strata wyniosła 57.52. Najszybszy okazał się rosyjski Kamaz prowadzony przez AjrataMardiejewa (2:46.52). Iveco z Dariuszem Rodewaldem na pokładzie uplasowało się na czwartym miejscu.
Ciężarówki:
Wyniki I etapu:
...
…